Nie myliłam się ...
Nie myliłam się. Zadzwonił. Tak jak to oczywiście myślałam, że zadzwoni jak zwykle będąc pod wpływem alkoholu. Mówi wtedy, co prawda strasznie nieprzyjemne rzeczy, ale przynajmniej wiem, że prawdziwe. Ale tym razem było inaczej… padły słowa „Chcę z Tobą być. Jesteś teraz tylko Ty w moim życiu, jesteś numerem jeden”. Nawet nie wspomniał pół słówkiem o sexie. Zupełnie jak nie on… Każdy z nas marzy, aby usłyszeć takie słowa od osoby, z którą chce być, więc czemu się nie cieszyłam, czemu? Może, dlatego, że wiem, że jego słowa nic nie znaczą? Że po raz kolejny zaangażuję się w coś, co mi po raz kolejny spędzi sen z powiek?
Prosił abym przyjechała, mówił, że potrzebuje mojej bliskości. Że chce się przytulic. Nie pojechałam, nie mogę przecież być na jego każde zawołanie. Gdzie on był, gdy ja chciałam się do niego przytulic? Ale podle się z tym czułam. A może naprawdę mnie potrzebował? Może naprawdę coś złego się dzieje? Bardzo chciałam z nim być tej nocy ale… rozum mówił coś innego niż serce. Nie wiem czemu powinnam ulegać bardziej. Zawsze wygrywa rozum. Ale czy tak powinno być? Czy nie powinno się ulegać czasem też sercu, emocją? Wtedy przecież zawsze dzieje się najwięcej. I tych dobrych i tych złych rzeczy ;-)
Niedziela: cisza. Zero odzewu z każdej ze stron.
Poniedziałek: pojawił się w pracy. Serce zabiło mi dwa razy szybciej gdy go zobaczyłam. Ale oczywiście nagle wszyscy coś ode mnie chcieli. To klientka, to klient, to kolega. Gdy już udało mi się od nich uwolnić jego już nie było. Zadzwoniłam, to był impuls i zażądałam spotkania teraz. Początkowo powiedział, że zaczął już szkolenie ale chyba byłam dość zdeterminowana, ponieważ po drugim moim zdaniu „teraz” od razu się zgodził. Wspaniałe uczucie gdy znowu się przy nim uśmiechnęłam. Teraz tylko pytanie, po co było mi to spotkanie? Nie wiem… niby chcę sobie z nim wszystko wyjaśnić, mieć jasną i czystą sytuację, ale czy aby na pewno? Czy nie oszukuję tak idealnie sama siebie? Nie znajduję sensu w tej znajomości a i tak nadal w to brnę…
Powiedział, że zadzwoni po pracy i … zadzwonił. Jutro mamy się spotkać i w końcu normalnie porozmawiać. Dzięki temu moje samopoczucie jest idealne. Zasnę dzisiaj z uśmiechem na twarzy. Ale wiem, że dzisiejszą radość przepłacę kolejnymi dniami smutku… No cóż, kładę się spać. Zobaczymy czy jutro o tej porze będę miała podobne odczucia.