dzisiaj bez tytułu ;-)

2013-05-31 22:17

Dużo dzieje się przez ostatni czas. Spotkania z nim. Szalonych rzeczy ciąg dalszy. Np. jedziemy razem samochodem, on bierze moją twarz w swoim kierunku, przytrzymuje  i zaczyna mnie całować, nie pozwalając przy tym zmniejszać prędkości samochodu. Wiem! Skraj nie odpowiedzialności ale… jakże miłe wspomnienie ;-)  Dostałam nawet od niego perfumy – nie powiem, bardzo miły gest.

Ale nie może być zbyt pięknie, prawda? Jego „była”, zaczęła pisać do mnie SMSy… o jak nie trudno się domyślić niezbyt miłej treści. Nie odpisywałam, nie oddzwaniałam, telefonów nie odbierałam. Myślałam czy do niego zadzwonić i mu o tym powiedzieć czy może nie dzwonić? Jak zwykle walka z myślami. Ale on zadzwonił. Zapytał czy pisała i czy wszystko ok. Odpowiedziałam, że do póki my normalnie rozmawiamy to wszystko jest ok. Ucieszył się i powiedział, „olewamy ją i tak jak się umawialiśmy widzimy się w sobotę?” potwierdziłam.

Wczoraj wieczorem znowu byłam pozytywnie zaskoczona. Był zły na naszych znajomych. Zadzwonił wyżalić się i poprosił żebym przyjechała mówiąc, że byłoby mu lżej gdybym była koło niego.

Dzisiaj natomiast jest dzisiaj. W dzień nie odebrał ode mnie telefonu. Wieczorem nie odebrał ode mnie telefonu. Smutna niemalże załamana u skraju depresji wróciłam do domu.  Teraz gdy do was piszę zadzwonił – i od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. Potwierdził jutrzejsze spotkanie. Chciał nawet dzisiaj się spotkać, ale, że obiecałam bratu odebrać go z wesela to bez kombinowania odpuściliśmy sobie dzisiaj i jutro się widzimy.

Przesadzam, prawda? Jesteśmy dorosłymi ludźmi. On ma swoje własne interesy. Wiele spraw do załatwiania oprócz tego pracuje jeszcze w „mojej” firmie. A w zasadzie to i tutaj nie bardzo się układa. Próbuje otworzyć coś własnego, chce abym pracowała z nim. Jest zajęty. Może tłumaczę go ale też racjonalnie patrząc na to – to mam rację, Każdy ma swoje życie i sprawy. Tylko dlaczego ja nie jestem tego w stanie zrozumieć? Uważam, że skoro ja waruję przy telefonie to i inni mogę. Może ja naprawdę potrzebuję pomocy specjalisty? Może nie od razu psychiatry ale np. psychologa? Poważnie o tym myślę…

Żeby oczywiście nie było zbyt pięknie, właśnie teraz w tym samym momencie jego „eks” do mnie wydzwania. Pisze SMSy. Nie odpisuję to dzwoni. Nie odbieram to pisze. Nie odpisuję to dzwo… i takie błędne koło. Ehhh… ciężkie to wszystko ;/

Może powinnam to wszystko w cholerę zostawić? Po co mi to? Ale z drugiej strony… teraz chociażby po złości jej nie odpuszczę – im bardziej mnie wyzywa tym bardziej będę się go trzymać.

Mam mieszane uczucia, boję się, że przyjdzie do mnie do pracy i zrobi awanturę przy wszystkich. No i o niego się boję, a raczej jak on na to wszystko będzie reagował. No ale jeżeli będzie chciał się ze mną spotykać to i ona tego nie zmieni, prawda? Prawda :-)